Grzeczne dzieci... kończą trening o 22:00
July 26, 2013
Zaczęły się schody.
Nie to, że sobie trochę potruchtam, popodskakuję czy coś tam. O nie. Teraz już tylko krew, pot i łzy! Byle do maratonu.
Wtorkowy trening w Bushido okazał się nie lada wyzwaniem. Kejt zawiesiła taśmy. Wyglądało niewinnie. Tylko wyglądało. Taśmy okazały się wymagające, nie chciały współpracować, stawiały opór. A my próbowaliśmy je ujarzmić. Naprawdę walczyliśmy. Efekty tego starcia widoczne były w postaci zakwasów w środę. Bolał mnie KAŻDY ruch. Nie przesadzam. KAŻDY. Wstawanie, siadanie, schylanie się, wsiadanie do samochodu, przebieranie itd.
W tym miejscu muszę przeprosić wszystkich, którzy musieli wysłuchiwać moich jęków: PRZEPRASZAM!
A takie tam sobie linki wiszą.
Tu się ściąga, tu napina, tu ściska...
Mery ma to już opanowane!
I raz, i dwa, i trzymamy! Mery trzymaj jeszcze bo muszę zdjęcie zrobić!
Dam radę! Dam radę!
W środę (czyli wczoraj) zakwaszona i zmęczona postanowiłam: nie odpuszczę!
Do zrobienia: siła biegowa na górce! A jak :)
W planie:
- Swobodne rozbieganie 25-30min (do tętna 140) + 10min stretching dynamiczny
- Pod górkę:
- marsz dynamiczny
- wieloskok
- bieg tyłem
- skip A
- żywy bieg (40-60-100-120-200-300) - odpoczynek - trucht powrót między seriami 3-4min
- 2 x (4 x 50-60m) bieg tam i powrót (między seriami 2-3’ trucht)
- 5-10 min jogging
- easy stretching
Wybiegłam wyposażona w nowy pulsometr Polar (jeszcze raz piękne DZIĘKI za prezent!). Pulsometr ma miękki pasek dzięki czemu ładnie łapał moje tętno. Nareszcie!
(więcej o sprzęcie napiszę w osobnym poście)
Swobodne rozbieganie:
Udało mi się utrzymywać tętno 138-143!
Dobiegłam do parku fontann, gdzie akurat kończył się pokaz.
Ludzie się nieco rozeszli gdy kończyłam rozbieganie i tam postanowiłam zrealizować swój trening.
W ogromnych mękach (e, bez przesady...) zrealizowałam poszczególne ćwiczenia i na koniec pobiegłam do domu. Ciut szybciej:
Na koniec małe rozciąganie, kilka wafli ryżowych i do łóżeczka!
Dziś trening jeszcze trudniejszy - więcej zadań, większy dystans i do tego sprzętu co nie miara: Polar + pasek, Nike+, bidon (tak! kupiłam i dziś starałam się z nim zgrać). Wyglądałam dosyć dziwnie. Jeśli ktoś zauważy na mieście dziwaka, obwieszonego urządzeniami, gadżetami, sakiewkami, troczkami itp. - to pewnie będę ja.
Dziś w planie miałam:
- Swobodne rozbieganie 20 min
- 10 min stretching dynamiczny
- 3 x 10-10-10-10-10 szybka stopa z różnym układem rąk
- 1 x 200 m bardzo żywy półskip
- 4 x 50-60 m (interwał tam i powrót)
- 3 x 10-10-10-10-10-10 wypad- atak
- 1 x 200 m bardzo żywy półskip
- 4 x 50-60 m (interwał tam i powrót)
- 3 x 30 m wieloskok
- 1 x 200 m bardzo żywy półskip
- 4 x 50-60 m (interwał tam i powrót)
- 2 x dystans z testu 15 min w 33 min (czyli w moim przypadku 5,9 km)
- 10- 15 min trucht i rozciąganie
Zakwasy PRAWIE przeszły :)
Jutro będą kolejne... :(
Rozbieganie.
Po dosyć męczących ćwiczeniach, już chętnie wracałabym do domu. A tu jeszcze prawie 6 km do zrobienia...
Zmieściliśmy się w czasie:
Na koniec małe roztruchtanie, rozciąganie w domu i... jajecznica z kurkami! A co! Należało się.
0 comments