Mazury on the run
July 16, 2013
Ostatni weekend udało mi się ciut wydłużyć. Cztery fantastyczne dni spędziłam na Mazurach a dokładniej w Żabince.
Jeżdżę tam od ok. 8 lat i nadal smutno mi gdy nadchodzi termin powrotu do domu.
Piękne jeziora, ogromne lasy, pomosty, które są twarde, ale i tak chce się na nich poleżeć (:)), cisza (to nie zawsze), ciekawe trasy do chodzenia/biegania/przejechania, wyjątkowe zabytki,...
Mój plan na pobyt od razu obejmował realizację pozostałych na poprzedni tydzień treningów.
Do wykonania miałam jeszcze:
- 12km OWB1
- 14km OWB1
- fartlek - rozgrzewka plus 6x5min na tętnie 175, przerwy po 2min
- bieg narastający 20-10-5 (165-175-185) plus stabilizacja
Kolejność treningów nieco pozmieniałam - głównie przez pogodę i samopoczucie danego dnia.
Na wyjazd miałam nowy, wypożyczony pulsometr Timexa, ale niestety egzemplarz okazał się wadliwy. Próbowałam tez użyć Garmina mojego chłopaka, ale pasek zrobiony w przedniej części z plastiku niezbyt dokładnie przylegał do mojej klatki i znów dupa...
Treningi zatem znów robiłam "na czuja, na oddech". Mimo braku dokładnego pomiaru, zdaje mi się, że jednak nie mam tak wysokiego tętna jak myślałam i może będzie potrzebna korekta w moim planie.
No i jak to wyszło:
- 12km OWB1 - czwartek
Bieg był miłym powitaniem z lasem. Nie sprawił większych trudności.
Po biegu ok. 30min poświęciłam na ćwiczenia.
Taki widok miałam robiąc brzuszki.
A tu sprawdzam swoją stabilność :)
- bieg narastający 20-10-5 (165-175-185) - piątek
Znów bieg bez pulsometru, totalnie na wyczucie. Na wykresie bardzo tego nie widać, ale starałam się zwiększyć tempo.
Bieg był dosyć mocnym wyzwaniem i myślałam, że to najtrudniejszy element mojego treningu. Kolejne dwa dni zweryfikowały ten pogląd...
Po biegu znów ok. 30min ćwiczeń.
- fartlek - rozgrzewka plus 6x5min na tętnie 175, przerwy po 2min - sobota
To dopiero trening!
Każda kolejna przerwa wydawała się krótsza, droga się wydłużała, oddech się spłycał, nogi odmawiały posłuszeństwa.
Po biegu, ostatkiem sił, znów ćwiczyłam ok. 30min.
- 14km OWB1 - niedziela
Bieg z przygodami!
Po deszczach w lesie było sporo kałuż, które sprawiły, że pod nogami miałam istny tor przeszkód. Na ok. 5km wylądowałam w głębokiej kałuży. Było to mocno nieprzyjemne, ale chociaż bardzo nie bolało :) Cała ubłocona, w mokrych butach pobiegłam dalej.
2 comments
o widzę znajomą bluzeczkę:) miłych wakacji:))
ReplyDeleteA tak, tak :) Bluzeczki z biegów się przydają. Ta jest idealna na lato - jasna i cienka.
DeleteTe wakacje niestety już za mną, ale te właściwe dopiero przed - więc gromadzę pozytywną energię :)