Błyskawiczne 2 tygodnie i baaaardzo wolne 3 godziny

August 18, 2013

Wróciłam. Jestem. Sprzątam. Piorę. Trenuję. Czytam. Oglądam. Piszę.
Nadrabiam zaległości.
Również tu :)

Okazało się, że w niektórych miejscach internetu nie ma (szokujące, prawda?). W związku z tym, oraz po prostu z potrzebą oderwania się od wszystkiego, nie byłam zbyt aktywna na blogach.

Dwa tygodnie minęło jak z bicza strzelił i już mi tęskno do tych cudownych widoków, zapachów, dźwięków, smaków...

Jeśli nie lubicie oglądać zdjęć z cudzych wakacji, zejdźcie nieco w dół gdzie tylko podsumuję moje treningi.

Etapy naszej podróży:
Warszawa - Wiedeń
Wiedeń - Zadar
Zadar - Jeziora Plitvickie - Zadar
Zadar - Trogir
Trogir - Povlja (wyspa Brač)
Povlja - Split
Split - Bratysława
Bratysława - Warszawa

Częściowo o wyjeździe pisałam już tu i tu.

Basen na dachu budynku to świetna rzecz!

Tacyt pod Parlamentem.

Pilnują klamek przy wejściu głównym do Parlamentu. 

Automaty z pitną wodą ratowały nas w upale. Można się napić, przemyć twarz czy puścić na siebie wodną mgiełkę!

Róże z parku parlamentarnego. Druga i trzecia to róża Sophii Loren :)


Zadar przywitał nas piękną pogodą, przyjemną, kamienistą plażą i pięknymi widokami!

Jeziora Plitvickie nas zmęczyły (mimo, że nie przeszliśmy 100% tras), ale i zauroczyły. Zdjęcia niestety nie oddają tych widoków!




W tle piękna Povlja. 

 Povlja wieczorową porą.

Urocze zaułki - pełno tu takich.

Zrobiłam panoramę gdy leżałam na chodniczku,
w cieniu tego drzewa.


W Chorwacji jest mnóstwo pięknych kwiatów. Tu Split. 

Pałac Dioklecjana w Splicie.

Katedra na terenie Pałacu Dioklecjana w Splicie.

 Idziesz sobie uliczką, a tu kolumna.

Tu już Bratysława.

Bratysława. Jeszcze kawałek do domu.

Zamek w Bratysławie.

No i się skończyło. Na kolejny urlop trzeba czekać do przyszłego roku :(

A teraz treningi.
Jak wspomniałam wcześniej, nie było łatwo. Wysokie temperatury, długie podróże samochodem, ukształtowanie terenu sprawiły, że każdy trening był nieco trudniejszy niż byłby w Warszawie.
Trud rekompensowały nam tylko widoki.
Zwłaszcza Povjla podniosła nam poprzeczkę. Miasteczko leży na zboczach, jest niewielkie. Żeby zrealizować dłuższy trening, musieliśmy wybiec poza nie - momentami mieliśmy nawet 3km ciągłego podbiegu (zbieganie było o wiele przyjemniejsze :) )!

Na plan treningowy naniosłam notatki i zaznaczyłam wszystkie odbyte treningi. Zapraszam też na mój profil w Nike Plus.

Mimo wszystko, mam nadzieję, że przebiegnięte kilometry zaowocują na trasie wrześniowych startów!

Po powrocie i dawce odpoczynku wyruszyłam na najdłuższy (jak do tej pory) bieg - 28 km.
Długo się do niego zbierałam. Wątpiłam szczerze mówiąc w swoje możliwości.
Na początku myśli kłębiły mi się w głowie. Stresowałam się. Myślałam: jeśli tego nie przebiegnę, jak zrobię maraton?! Zastanawiałam się jak będę się czuła na 22km, a czy dotrwam do 23?
Dodatkowo tętno do 150. Jak to zrobić?

Powoli, krok za krokiem, umęczyłam.

W sumie powinnam biec jeszcze wolniej, żeby utrzymać wskazane tętno. I w takim tempie nie czułam się najlepiej.
Miałam 3 przerwy - 2 wynikające z dziwnego uczucia w brzuchu, jedna (najdłuższa) na stacji gdzie zaopatrzyłam się w izotonik.
Ostatnie 8km poszły już nawet gładko (choć nadal niespiesznie).
Poza kilkoma obtarciami (i sporym bólem głowy, chyba od słońca) nie odnotowałam większych strat.


Dziś spróbuję zrobić piątkę i ćwiczenia. A poza tym podziwiam sportowców w Moskwie i przygotowuję się na pełny tryb pracowy.

A jak Wy się macie?

You Might Also Like

0 comments

Subscribe