Błyskawiczne 2 tygodnie i baaaardzo wolne 3 godziny
August 18, 2013Wróciłam. Jestem. Sprzątam. Piorę. Trenuję. Czytam. Oglądam. Piszę.
Nadrabiam zaległości.
Również tu :)
Okazało się, że w niektórych miejscach internetu nie ma (szokujące, prawda?). W związku z tym, oraz po prostu z potrzebą oderwania się od wszystkiego, nie byłam zbyt aktywna na blogach.
Dwa tygodnie minęło jak z bicza strzelił i już mi tęskno do tych cudownych widoków, zapachów, dźwięków, smaków...
Jeśli nie lubicie oglądać zdjęć z cudzych wakacji, zejdźcie nieco w dół gdzie tylko podsumuję moje treningi.
Etapy naszej podróży:
Warszawa - Wiedeń
Wiedeń - Zadar
Zadar - Jeziora Plitvickie - Zadar
Zadar - Trogir
Trogir - Povlja (wyspa Brač)
Povlja - Split
Split - Bratysława
Bratysława - Warszawa
Częściowo o wyjeździe pisałam już tu i tu.
w cieniu tego drzewa.
No i się skończyło. Na kolejny urlop trzeba czekać do przyszłego roku :(
A teraz treningi.
Jak wspomniałam wcześniej, nie było łatwo. Wysokie temperatury, długie podróże samochodem, ukształtowanie terenu sprawiły, że każdy trening był nieco trudniejszy niż byłby w Warszawie.
Trud rekompensowały nam tylko widoki.
Zwłaszcza Povjla podniosła nam poprzeczkę. Miasteczko leży na zboczach, jest niewielkie. Żeby zrealizować dłuższy trening, musieliśmy wybiec poza nie - momentami mieliśmy nawet 3km ciągłego podbiegu (zbieganie było o wiele przyjemniejsze :) )!
Na plan treningowy naniosłam notatki i zaznaczyłam wszystkie odbyte treningi. Zapraszam też na mój profil w Nike Plus.
Mimo wszystko, mam nadzieję, że przebiegnięte kilometry zaowocują na trasie wrześniowych startów!
Po powrocie i dawce odpoczynku wyruszyłam na najdłuższy (jak do tej pory) bieg - 28 km.
Długo się do niego zbierałam. Wątpiłam szczerze mówiąc w swoje możliwości.
Na początku myśli kłębiły mi się w głowie. Stresowałam się. Myślałam: jeśli tego nie przebiegnę, jak zrobię maraton?! Zastanawiałam się jak będę się czuła na 22km, a czy dotrwam do 23?
Dodatkowo tętno do 150. Jak to zrobić?
Powoli, krok za krokiem, umęczyłam.
W sumie powinnam biec jeszcze wolniej, żeby utrzymać wskazane tętno. I w takim tempie nie czułam się najlepiej.
Miałam 3 przerwy - 2 wynikające z dziwnego uczucia w brzuchu, jedna (najdłuższa) na stacji gdzie zaopatrzyłam się w izotonik.
Ostatnie 8km poszły już nawet gładko (choć nadal niespiesznie).
Poza kilkoma obtarciami (i sporym bólem głowy, chyba od słońca) nie odnotowałam większych strat.
Dziś spróbuję zrobić piątkę i ćwiczenia. A poza tym podziwiam sportowców w Moskwie i przygotowuję się na pełny tryb pracowy.
A jak Wy się macie?
0 comments