Gdybyśmy sobie dziś truchtali...

May 10, 2014

Niestety internet pochłania mnóstwo mojego czasu.
Potrafię bez niego żyć, ale lubię zaglądać w ulubione jego zakamarki. Znalzałam w nich mnóstwo ciekawych blogów, które śledzę (część znajdziecie tu, na prawej szpalcie). Na kilku z nich spotkałam pomysł, który bardzo mi się spodobał. To 'Virtual Coffee Dates'. Postanowiłam go sobie zapożyczyć.
Jako biegacz jednak, zamiast na kawkę zaproszę Cię jednak na wspólne truchtanie. Jednak tylko w pierwszym zakresie, żebyśmy mogli sobie pogadać :)

Gdybyśmy sobie dziś truchtali, powiedziałabym Ci o tym, jak bardzo jestem zadowolona z moich Nike Free 4.0. Są lekkie jak piórko. Biega się w nich przyjemnie, bardzo naturalnie, swobodnie. No i do tego są takie śliczne!
Producent wykorzystał w nich kilka fajnych rozwiązań:
- Flyknit - leciutki, przewiewny materiał dopasowuje się do stopy; przyjemnie ją opina
- Nike Flywire - cholewka, która również przyczynia się do lepszego ułożenia buta - można odnieść wrażenie, że włożyliśmy skarpetki
- HEXAGONAL FLEX GROOVES - podeszwa z hexagonalnymi nacięciami powoduje, że jest niezwykle elastyczna i nie ogranicza ruchów - stopa może pracować naturalnie

Minusy:
- cena
- Flyknit to materiał - a materiał ciężej przetrzeć po prostu szmatką



Gdybyśmy sobie dziś truchtali, powiedziałabym Ci, że czytam właśnie autobiografię Mo Faraha "Twin Ambitions". Oczywiście to wpływ maratonu w Londynie gdzie sama kibicowałam Mo w trakcie jego debiutu na dystansie 26,22 mil.
Książkę niemal ukończyłam, ale już teraz mogę ją polecić. Mo przeszedł długą, pełną pracy drogę. Była ona też pełna pomyłek. Każda mu coś dała - wiedzę o ciele, przegrupowanie wartości, wskazanie właściwej drogi.
No i nie brakuje też słynnych Kenijskich biegaczy!
Więcej nie powiem, żeby nie zepsuć Wam lektury.


Gdybyśmy sobie dziś truchtali, powiedziałabym Ci o XXIV Biegu Konstytucji, w którym złamałam swój dotychczasowy rekord na 5km! Mimo okropnej pogody (zimno, wiatr i deszcz) oraz podbiegu pod Agrykolę biegło mi się super i linię mety przekroczyłam 23 minuty i 34 sekundy po starcie.
Cieszę się, bo w mojej kategorii wiekowej wśród kobiet byłam 15., ale jeszcze bardziej dlatego, że czuję jak moje ciało pracuje, lekko się zmienia, staje się silniejsze dzięki kolejnym treningom.
To niesamowite uczucie - przyjemne, satysfakcjonujące, zachęcające do dalszej (nadal ciężkiej) pracy, dające nadzieję na kolejne sukcesy, też uzależniające.


Gdybyśmy sobie dziś truchtali, powiedziałabym Ci, że ostatnio zrobiłam pasztet warzywny według przepisu Jadłonomii. Bardzo mi smakował choć muszę się zgodzić z opiniami, że miał za mało przypraw. Musztarda czosnkowa jednak świetnie się tu komponowała!
Zdjęć nie mam, ale śliczne znajdziecie przy przepisie :)

Gdybyśmy sobie dziś truchtali, powiedziałabym Ci, że z przyjemnością odwiedziłam w tym tygodniu Bushido dwukrotnie! Kejt rozpiera pozytywna energia a każdy trening wygląda zupełnie inaczej!
We wtorek próbowaliśmy ujarzmić TR-X - chcę go mieć w domu! Na drugi dzień nie mogłam wyprostować ręki, ale te taśmy są naprawdę super!
Czwartek to już i drabinki, i skrzynia, i bosu, i piłki lekarskie...
Naprawdę zachęcam Cię do poszukania fajnego, przyjaznego miejsca, który zmusi do nieco innej pracy, urozmaici Twoje przygotowania do kolejnych startów, pozwoli na wzmocnienie różnych grup mięśniowych. Spróbuj, nie pożałujesz.



Na czwartkowy trening udało nam się namówić również Julitę - chyba się nieco zmęczyła nawet i na pewno była zachwycona :)


Gdybyśmy sobie dziś truchtali, powiedziałabym Ci, że jutro po raz pierwszy wystartuję w Accreo Ekiden. Do przebiegnięcia mam 7,2km, ale stresuję się bo jest to sztafeta! A ja jestem na pierwszej zmianie!
Fajnie byłoby utrzymać tempo poniżej 5min/km, ale nie wiem, czy mi się to uda. Postaram się!

A Ty? Co byś mi powiedział gdybyśmy sobie dziś truchtali?

Umówmy się na kolejny trening bo ja mam jeszcze mnóstwo tematów do obgadania!

You Might Also Like

0 comments

Subscribe